niedziela, kwiecień 28, 2024

Szulmierz i okolice

Drukuj E-mail

 

 

Szulmierz swoją popularność wśród czytającej publiczności zawdzięcza Żeromskiemu. Początkujący pisarz przebywał tutaj w charakterze guwernera od 17 lipca do 26 sierpnia 1887 r. i rozpoczął wówczas zorganizowane studium środowiska szlacheckiego. Była to nawet jego pierwsza kondycja wakacyjna, w czasie której prowadził bardzo intensywną obserwację życia szlachty polskiej, interesujące studium zorganizowane na dość dużą skalę. Obserwował również siebie, otaczającą przyrodę. Odbywał wielogodzinne wędrówki do Kosiczynka, Zeńboka, Przedwojewa, Włost, Kotermania, Opinogóry i Ciechanowa. Lasów było w bród.

„Szulmierz – zanotował w dzienniku – otacza z jednej strony szerokim półkolem las, odległy od dworu o kilkadziesiąt kroków. Jest to las brzozowy (...) Pałac tonie w olbrzymich drzewach ogrodu (...) idą długie aleje lip, klonów, dębów, świerków, wiązów, kasztanów, morw, akacji. Przed pałacem roztaczał się szeroki dziedziniec, pośrodku którego leżała równa elipsa gazonu (...) Gazon obiega podjazdowa droga. Po bokach leżą śliczne, w dywan ułożone trawniki z zaroślami świerków, kasztanów, bzów, klonów". Podobnie wyglądał pałac Wielosławskich znajdujący się w otoczeniu „szeregu drzew prastarych" z aleją wysadzoną drzewami i okrągłym „gazonem przed dworem". Cezary, choć przybył z zupełnie innej strefy klimatycznej, z miejsca rozpoznał ten bliski sercu krajobraz, „każdy pagórek albo wąwozik (...) był od razu, od spojrzenia jakiści swój, bliźni, nieodłączny".

Korepetytor Cyprysińskich próbował w prowadzonym dzienniku ukazać w sposób literacki swój zachwyt dla piękna otaczającej przyrody. W opisach dużo jest wzruszającego liryzmu. Marzył też jak Cezary w Nawłości, by bliżej poznać również lud, pragnął bowiem zostać w przyszłości jego „minstrelem". „Przychodzi mi nieraz chęć – zanotował w Szulmierzu – przebrać się za parobka, służyć u chłopa rok i wtedy dopiero o nim pisać". Cezary zamierzał także poznać w sposób bezpośredni „nie z drugiej ręki, nie ze stopnia karety ani ze strzemienia magnackich rumaków", chciał „mówić z tutejszymi ludźmi z ust do ust (...) Chciałby pracować ramię w ramię (...) gdyż nie można mówić ze spracowanym, nie pacując z nim ramię w ramię". Ani jednemu, ani drugiemu nie udało się zrealizować podobnego zamierzenia, chociaż obaj zauważyli, że w Szulmierzu lud był „pracowity, trzeźwy, uczciwy. Na całą parafię Kosiczyn jest dwie karczmy. Pijak jest tutaj grzesznikiem, wyjątkiem". W Nawłoci również lud był „dobry, poczciwy, bogobojny, zapobiegliwy". Pijaków w okolicy też nie było. Z kolei obserwując salon Cyprysińskich zanotował : „Kiedyś te nieocenione nabytki odzwierciedlę w powieści. Jeżeli opiszę salon w Szulmierzu – to opiszę salon w ogóle. Salon bowiem ma to do siebie, że jest wiecznie i niezmiennie – jeden i ten sam na całym bożym świecie".

Będąc korepetytorem, mógł obserwować ten świat z bliskiej odległości. „Stanowisko korepetytora – napisał w dzienniku – pozwala mi być w salonie, stać niejako z nimi na równi, doznawać grzeczności". Zdawał sobie naturalnie sprawę, że „korepetytor i guwernantka w bogatym domu na wsi muszą sobie wyrobić pewien „status in statu" – pewne granice, w których mogliby się poruszać swobodnie" i obserwować, doznawać różnych „prima" przyjemności, a także przeżyć bolesnych. Korepetytor Cyprysińskich podobnie jak gość Wielosławskich starali się przestrzegać szlacheckiego savoir vivre'u, nie chcieli „ośmieszyć się", chociaż obaj buntowali się przeciwko temu konwenansowi. Dla jednego i drugiego znalezienie się w salonie było „rzeczą tak niepochwytnie trudną, że wobec niej każda niepomierna wartość człowieka jest niczym", dlatego Cezary w czasie balu „ciągle myślał o tym, czy dobrze trzyma ręce (...) nogi (...) Oglądał innych (...) i stosownie do otrzymanego wrażenia kształtował swe kończyny". W „Dziennikach" napisał wcześniej : „Nienawidzę tej kasty za samo to, że stworzyła savoir vivre, że zmusza nieraz do studiowania kweskii trzymania nóg w salonie, sposobu trzymania zająca przy obiedzie lub mówienia zdań o przepisanej liczbie wyrazów" Na podstawie obserwacji mieszkańców „pałacu" zanotował : „Za żadną cenę nie podjąłbym się żyć w tej sferze ! Jakie tu panują pojęcia o kobiecie, o człowieku, jaka biegłość i artyzm w grzeszeniu, jakie pojęcie o obowiązku, jaka komedia na zewnątrz – jaka pustka i zblazowanie w gruncie serca, jaki przesyt życiem i maską używania go i cieszenia się nim, jakie kłamstwo poza uśmiechami".

Dworek Cyprysińskich

Z przytoczonych pobieżnie opinii wynika, że najwięcej reminiscencji szulmierskich wykorzystał Żeromski w „Przedwiośniu". Obraz Nawłoci zbudowany został na motywie przyjazdu o odjazdu głównego bohatera. Autor szulmierskiego dziennika i Cezary przebywają w podobnie opisanych dworkach szlacheckich przez niecałe dwa miesiące, obaj surowo oceniają szlachtę, prezentują oceny z pozycji plebejusza, a mimo to odjeżdżają z Szulmierza i Nawłoci niechętnie, wrośli w to życie „po pas, a nawet po ramiona", chociaż Cezary jest dzieckiem miasta. Odjeżdżają naturalnie do Warszawy, dla obu kończy się „swoboda i życie bez myśli o jutrzejszym obiedzie". Bohater „Dzienników" napisał więc przed opuszczeniem Szulmierza : „Dobre jest moje teraźniejsze życie (...) Pobyt tutaj zostanie mi w pamięci jako dobre chwile życia. Tyle rozmaitości, tyle uczuć co dzień, to nieustanne obcowanie z przyrodą,. dobrzy, choć obojętni mi ludzie. „W obu obrazach występują liczne motywy soplicowskie". „Minęło i wierzyć się nie chce – pisze choćby mający żal do życia szulmierski korepetytor – że miałem kiedyś tam dom, siwego ukochanego ojca i dzieciństwo święte (...)", a teraz „codziennie patrzeć muszę na miłość matek, na miłość dzieci – chcę choć we śnie lub halucynacji uczuć dłoń matki mojej na czole – i nigdy". Cezary w nastrojowej scenie rozmawia też z duchem matki i patrzy z miłością na łzy radości Wielosławskiej cieszącej się z powrotu syna. Matka Hipolita ukazana została dodatnio, chociaż należała do pokazanego w surowym zwierciadle ziemiaństwa. Życie chłopów przedstawił Żeromski w obu obrazach w sposób marginalny, wykorzystując je głównie do stworzenia kontrastu społecznego.

W czasie obu odjazdów dzień był zamglony : „Nad dębiną, nad Przedwojewem, nad wsią, nad lasem wisiała biała smutna mgła". Zamglony krajobraz pogłębiał nastrój smutku : „Mijany las - Krogul, we mgle tonie Niestum, Przedwojewo i daleko, daleko świeci wieżyca zamku w Opinogórze (...) Potem i park, i wieża uciekają gdzieś, mgła zasłania okno karety (...) Wszystko znika, ucieka – jak zwykle ucieka to, do czego przywiązujesz się, jak nikną lepsze dni, by gorszym ustąpić miejsca". Obaj pozostali też sobą, nie zmienili swych poglądów ani na jotę. „Mówiłem i uczyłem – pisze szulmierski korepetytor – w sferze ludzi najzupełniej różnych od moich przekonań, podziwiałem ich i obserwowałem. A przecież ani urok, jaki wywierają zasady „gentry" w całym ich blasku, ani wyszukane zasady arystokratyzmu rodowego – nie zaćmiły mi moich idei. Pozostałem tym szeroko wolnomyślnym, jaki byłem. Idę w świat demokratą, ateuszem bodaj, bo nie zdaję sobie sprawy z idei bóstwa, rewolucjonistą i pomimo zapewnień pana C., że „fanatyzm w polityce jest szkodliwy" – fanatycznym patriotą.

Z przytoczonych dość pobieżnie porównań wynika, że do budowy obrazu Nawłoci wykorzystał pisarz liczne reminiscencje młodzieńcze, że obserwacje i towarzyszące im przeżycia szulmierskie mają w nim swój znaczący udział. Nawiasem mówiąc, autor i bohater pisanego dziennika chodził wówczas pieszo do Ciechanowa z listem lub po list do Heleny, w której kochał się podobnie jak Cezary w Laurze. Z porównania „Dzienników" i „Przedwiośnia" wynika, że obie kochanki były też podobne do siebie niemal jak dwie krople wody. Te i inne opinie wskazują na dość istotne znaczenie pobytu tworzącego wówczas jeden z największych utworów swego życia pisarza, dlatego wzięte zostały zapewne pod uwagę przez Towarzystwo Miłośników Ziemii Ciechanowskiej, które ufundowało w Szulmierzu pomnik młodości Żeromskiego. Znajduje się on przed pałacykiem Cyprysińskich, w którym twórca „Przedwiośnia" mieszkał w ciągu owych 6 tygodni 1887 r. Stan obiektu i jego otoczenia sto lat później jest opłakany, sprawia wrażenie ziemi niczyjej, mimo że Szulmierz znajduje się niedaleko Opinogóry na uczęszczanym szlaku turystycznym.

 Tygodnik Ciechanowski 22.05.1987