wtorek, kwiecień 30, 2024

Młodość, mistrzu, jest rzeźbiarką

Drukuj E-mail

 z życia szkoły

Przedwiośnie” jest jedną z wielu książek Żeromskiego opartą na wspomnieniach młodości. Twórczość ta ma charakter wyjątkowo podmiotowy, a ostatnia jego powieść niemal w całości zbudowana została z reminiscencji owej „górnej i durnej” młodości, jej opisy w szczególności miłość od pierwszego spojrzenia, pierwsza i jedyna oraz związane z środowiskiem szlacheckim miłostki, romanse głównego bohatera, należą do najładniejszych fragmentów utworu. Nosił w pamięci nie tylko obrazy szlacheckiego życia w Polsce, które ze względu na pochodzenie społeczne znał najlepiej. Wiele czynników spowodowało tę kolejną wędrówkę przez życie.

 

Żeromski pisał tę powieść w wyjątkowo trudnym okresie swego życia. Bardzo narzekał na zły stan zdrowia. „Praca mi ciąży - pisał 31 lipca 1924. r. do K. Czarnockiego – a chcę koniecznie powieść wykończyć”. Zaczął ją pisać w pierwszych dniach czerwca 1924 r. . W liście do wspomnianego Czarnockiego z dnia 9 czerwca tego roku informował, że dopiero „ wpisuje się w to powieścidło”. Jesienią książka była już ukończona. Pod tekstem postawiono datę 21 września 1924 r. Pisał ją w związku z tym około .5 miesięcy. Spieszył się. Myślał o nagrodzie Nobla. Sugerował swemu przyjacielowi, że właśnie „tę powieść warto by dać do tłumaczenia ELLEN WESTER(...) Moje utwory przedwojenne nie mogą mieć w Szwecji powodzenia jako przesiąknięte łzami niewoli”. Miała to być zatem „powieść współczesna, żywa, powojenna”. Taki był oczywiście zamysł. Żeromski spieszył się także dlatego, że niepokoiły go liczne trudne problemy polskiego przedwiośnia politycznego. Jako pisarz wciąż zatroskany o dobro Ojczyzny pragnął po raz kolejny przyczynić się do pokonania owych trudności, by wprowadzona do powieści: jasna wiosenka nasza” przyszła możliwie najszybciej. Pośpiech nie jest na pewno sprzymierzeńcem sukcesu, stąd w „Przedwiośniu” są liczne miejsca słabe.

Żeromski w okresie powojennym pisał wyjątkowo dużo. W latach 1918-1924 napisał cykl utworów publicystycznych: „Początek świata pracy” 1918, „Organizacja inteligencji zawodowej” 1919, „Inter arma” 1920, „Snobizm i postęp” 1922, „Drożyzna i Zamojszczyzna” 1924, „Bicze z piasku” 1925. Próbował zdobyć teatr, pisząc: „Ponad śnieg” 1921, „Białą rękawiczkę” 1921, „Turonia” 1923, „Uciekła mi przepióreczka” 1924. Napisał trylogię morską: „Wisła” -1918, „Wiatr od morza” 1922, „Międzymorze” 1924. Był też autorem wielu odezw, szkiców, wspomnień, jak: „Na broń” 1919, „O Adamie Żeromskim wspomnienie” 1919. „O Feldmanie” 1920, „Joseph Conrad” 1922, „Ku czci Franciszka Nullo” 1923, „O Marianie Abramowiczu” 1924(....) Odpowiadał na liczne wywiady, ankiety prasy krajowej i zagranicznej, pisał przedmowy do książek własnych i cudzych - do szwedzkiego wydania „Wiernej rzeki” 1921 i „Popiołów” 1923, do książek Karoliny Firlej - Bielańskiej 1923. Brał ponadto udział w życiu publicznym. Był współorganizatorem Towarzystwa Przyjaciół Pomorza, Związku Literatów Polskich, polskiego oddziału Pen Clubu, inicjatorem zorganizowania Polskiej Akademii Literatury.

Podane pobieżnie przykłady wskazują na ogromny wysiłek pisarza, który w okresie tworzenia ostatniej powieści swego życia nie był już młody, a który nie umiał istotnie „zbierać dorywczo wiadomości i wrażeń”, wielokrotnie wskazywał na potrzebę przeżycia tematu, nazwano go zresztą trafnie „sercem nienasyconym”. Wyrażenie to odnosi się oczywiście do charakterystycznego dla tej twórczości „myślenia sercem”. Już w „Dziennikach” napisał przecież: „Piszę niby realistycznie, a piszę sercem”. Odnosząc się do napisanego przez siebie opowiadania „U drzwi obłędu” zanotował: „Ludzi w tym nie dopatrzysz – tylko ich uczucia. Jeśli mówią, jaka jest twarz, to wtedy, kiedy ta twarz kurczy się od namiętności lub bólu”. Miał zresztą dystans do wielu własnych wskazań, napisał, że bywał „jak dobosz, który biegnie bez tchu obok spracowanego szeregu”, że „każdy uczynek, każdy akt dokonany przez moje serce – chybiał celu. Wszystko zawsze inaczej wypadało, niżem zamierzył, przewidział, obliczył. Wszystko inaczej się stało, niżem wyśnił. Poza moim logicznym wywodem wszystko szło stronami, swoją własną drogą”. Mimo to aż do napisania ostatniej powieści życia zachęcał do szukania rozwiązań pozytywnych, sugerował nawet sposoby czy kierunki załatwienia wielu trudnych spraw. Nie zrezygnował też z owych wycieczek przez życie do tej przepięknej i najpiękniejszej w życiu każdego człowieka krainy dzieciństwa i młodości. Podstawowym tworzywem „Przedwiośnia”, wszystkich jego części są dlatego wspomnienia.

Nad „Przedwiośniem” pracował zatem w ostatnich miesiącach życia. Przed człowiekiem stają wówczas trudne problemy o charakterze egzystencjalnym. Twórca powieści musiał więc obcować z „innymi już światami”, z problematyką, wobec której „chwieje się rozsądek, tępa nuda napełnia rozum (...) nadchodzi zagłada samowiedzy (...) myśl jasna chyżo zamienia się w obłęd”. Musiał wówczas „własnymi stopami iść do tej doliny zatracenia, której głębie, mroki i okropność nadaremnie usiłował wcześniej opisać.” Są to cytaty zaczerpnięte z ostatnich notatek pisarza.

Wędrówki do gniazda rodzinnego łagodzą w podobnej sytuacji trudną teraźniejszość, są dlatego psychologicznie usprawiedliwione. W liście do Józefa Saskiego z 14 listopada 1925 r. (pisanego tydzień przed śmiercią) wspomniał po raz kolejny, że „taki ciarapara i schorzelec - jak ja obecny - jeździł niegdyś konno (wprawdzie ze zlatywaniem przez łeb narownej kasztanowatej klaczy), że spał, jadł, biegał i chodził na dalekie spacery . Trudno - wszyscy tak chodzimy i biegamy do tego niejasnego celu: na cichym kędyś cmentarzyku”.
Istotną przyczyną opisywanych wędrówek i powrotów są także właściwości osobowości twórczej Żeromskiego. Stefan Baley w interesującym studium z 1936 r. zwrócił uwagę na psychastenizm tej osobowości, pisząc m.in. że „umysł psychastenika nie mogąc dojść do poczucia pewności (...) zatrzymuje się na jednym szczególe niepomiernie długo, względnie nieustannie do niego powraca. Nie jest w stanie oswobodzić się od myśli przymusowej, natrętnej”, dlatego „wątki przewijające się w twórczości Żeromskiego przedstawiają się jak coś, co swoim początkiem sięga do okresu wczesnego dzieciństwa, coś, co wstrząsnęło w samym zaraniu jej istnienia i utkwiło w niej już odtąd na stałe”. Osobowość ta została „jak gdyby przykuta na wieczność do tych wrażeń, które pierwsze wdarły się do jej wnętrza. Musi je stale przetrawiać, uwięziwszy w niej duży zapas energii twórczej. Konflikty, które się raz zarysowały, odzywają się nieustannie i dokuczają swoją ostrością, nie osiągając ostatecznego rozwiązania”. Istotnie „kiedy się odczytuje jego książki wszystkie po kolei, ma się nade wszystko wrażenie ogromnego pamiętnika”(W.Borowy), Stanisław Kolbuszewski prowadząc badania nad psychologią twórczości, doszedł do wniosku, że „materiałem wartościowym w twórczości artystycznej jest warstwa podświadomości, na którą złożyły się wrażenia nie przerobione intelektualnie, a zapomniane (...) W momencie tworzenia (...) zapomniane obrazy wyłaniają się w formie wizji (...) Otóż wrażenia nabyte w dzieciństwie należą do najmniej przerobionych intelektualnie, a środowisko, którym artysta wychował się, wpływa na jego organizację twórczą przez dostarczanie pewnych podniet, wpływa na dyspozycje psychiczne: wrażliwość, pamięć, inteligencję, wyobraźnię, a więc na zasadnicze składniki w procesie twórczym”. Według Artura Hutnikiewicza „jego opowiadania i powieści oparte są w istocie na tym samym temacie”. Pisał o sobie. Ale najchętniej powracał do stron rodzinnych, do Gór Świętokrzyskich, gdzie spędził dzieciństwo i młodość. Opisy owych powrotów pełne są wzruszającego liryzmu. Podobne opinie potwierdzają przyjaciele pisarza w licznych wspomnieniach. „W obcowaniu z tym poetą - napisał Zygmunt Wasilewski - kiedy był już człowiekiem dorosłym, uderzało to, że umysł jego zwraca się ustawicznie poza siebie, na przebytą drogę. Wszystko, o czymkolwiek się mówiło, nie ożywiło się dla niego, póki nie ściągnął tego na wspomnienia, na coś, co mógł przytoczyć w postaci zdarzenia indywidualnego. Przy czym, im dalsze wspomnienie, tym milsze mu było i przez samo opowiadanie się idealizowało. Gdy rozpoczął snuć nić wspomnień, tak się rozpromieniał, że z przykrością ją urywał”, jednak „najczęściej powracał we własne strony rodzinne, błądził myślą po ukochanych Górach Świętokrzyskich, opowiadał ze wstrząsającym uczuciem dochodzącą do szału harmonię śpiewu w wiejskim kościele, zasłyszaną przezeń dzieckiem” (Michał Sokolnicki). Dla tego typu osobowości wspomnienia są „potrzebą duszy (...) musem, błogosławieństwem i przekleństwem zarazem”(Z.Wasilewski).

Dzieciństwo jest istotnie, jak napisał w „Przedwiośniu” „ojczyzną duszy”. Dzieciństwo i młodość tworzą na pewno podstawowy zarys konstrukcji człowieka. Pisząc „Dzienniki”, miał już pełną świadomość znaczenia tego okresu dla późniejszego życia i twórczości. „Czuję i rozumiem to doskonale - napisał wówczas- że wyrabiam sobie obecnie zasady na całe życie (…) Wiem, że w czym się teraz utwierdzę, to zostanie ze mną na zawsze”. Już wówczas wspomnienia były dla niego „tak natarczywe jak głód”. Nieco później w liście do narzeczonej z 21 maja 1892 r. napisał podobnie: „Pierwsze lata dzieciństwa spędzone na wsi wciskają w człowieka na zawsze szczególne, nieznane znamię: będzie kupcem, marynarzem (...) a jednak będzie zawsze człowiekiem, faktyczną, integralną, duchową częścią swej gminy i parafii, tych swoich Ciaciaków, Ciekot, Odpadków, Gawronek, Pod Górą, Za Drogą, tych części łąk, pól, poręb i pastwisk swojego folwarku”.

„Przedwiośnie” z podanych powodów jest swego rodzaju hymnem na część fizycznie sprawnej i zazwyczaj najbardziej beztroskiej młodości. Sceny przedstawiające młodość kipią życiem, są niezwykle dynamiczne. Cezary ukazany został jak młody bóg, jego miłość zbudowano naturalnie na opisanych z detalami w Dziennikach „doświadczeniach”, jest artystycznie przekonywująca, trójkąt miłosny udało się twórcy utworu ukazać nad podziw pięknie. Pisarz w okresie wskazanego schyłku życia pobłażliwiej spojrzał też na niektóre niestosowności młodego wieku, zakłócając nawet w wielu miejscach tendencję ideową powieści. We wszystkich okresach życia starał się oczywiście być sobą. Z „Przedwiośnia” wynika także, że do końca czuł się młodo, wykorzystując obficie przeżycia, obserwacje i przemyślenia szczenięcych lat.

 

By podkreślić, czym jest młodość w życiu człowieka, wprowadził do powieści fragment wiersza Zygmunta Krasińskiego: „Do Kajetana Koźmiana":

„Młodość, mistrzu, jest rzeźbiarką,
Co wykuwa żywot cały,
Choć przeminie sama szparko,
Cios jej dłuta wiecznotrwały".

Dzieciństwo i młodość odgrywały wyjątkowo ważną rolę w życiu wielu pisarzy i poetów. Mickiewicz napisał:

„Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie,
Piękny i czysty jak pierwsze kochanie".

Trafność podobnych opinii potwierdzają nie tylko utwory Mickiewicza czy Żeromskiego, ale także twórczość Marii Dąbrowskiej, Marcela Prousta i wielu tych, którzy tworzywem swoich utworów uczynili dzieciństwo i młodość. Sukces zależy oczywiście od umiejętności wykorzystania podobnych motywów. „Przedwiośnie" swoje główne wartości artystyczne zawdzięcza znakomitemu wykorzystaniu materiału wspomnieniowego.

„Z Życia Szkoły” nr 1 z 1990r.