wtorek, kwiecień 30, 2024

Utalentowany absolwent LO – Wojciech Cieśniewski

Drukuj E-mail

W auli Liceum Ogólnokształcącego w Działdowie przygotowana została kolejna wystawa obrazów Wojciecha Cieśniewskiego, czynna w dniach od 28 listopada 1992 r. do 15 grudnia 1992 r. Miał on dotychczas następujące wystawy indywidualne:

Cieśniewski obraz

 

1985 – Działdowo 1989 – Ciechanów /Muzeum/
1986 – Działdowo 1990 – Działdowo
1987 – Paryż /Kościół Polski/ 1992 – Warszawa
1988 – Dusseldorf /Kunsakademie/

Brał też udział w wystawie zbiorowej w 1988 r. w Poznaniu /Interart/

W związku ze wspomnianą kolejną prezentacją obrazów warto przybliżyć nieco jego postać. Jest on absolwentem naszego Liceum. Pracuje w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie od dwóch lat na stanowisku asystenta w pracowni profesora Rajmunda Ziemskiego. Dzięki asystenturze wciąż korzysta z jego wiedzy, życzliwości i bezinteresowności. Mimo młodego wieku jest już twórcą ponad 600 obrazów oraz 6000 gwasz i rysunków. Poświęcił im 12 lat pracy. Jest to pokaźny w sumie dorobek, a mimo to wciąż uważa i słusznie, że ciągle jest w drodze, że wszystko, co namalował dotąd – to szkice do obrazu, który jeszcze nie powstał.

Trudno jego malarstwo opisać głównie dlatego, że jest ono zmienne, że wciąż poszukuje zarówno idei jak i formy plastycznej. Tworzywem wielu jego obrazów prezentowanych na poprzednich wystawach były emocje - zdziwienia, zachwyty, niepokoje i towarzyszące tym odczuciom nastroje. Dużo było obrazów malowanych czy „chlapanych” ciemnymi kolorami. Ulubionym kolorem młodego artysty był wówczas błękit paryski. Wydawało się wtedy, że będzie to malarstwo bardziej emocjonalne niż racjonalne, przemyślenia dotyczyły głównie rozwiązań formalnych.

W obrazach malowanych ostatnio dominują kolory jasne, ciepłe, dużo jest żółci, budzą one odczucia pogodne, sugerują być może przekonanie, że w świecie więcej jest ciepła niż zimna, dobra niż zła, radości niż smutku. Sztuka niosąca radość, nadzieję, pokazująca ład w chaosie otaczającego świata jest ludziom potrzebna. Czy jego malarstwo pójdzie w tym kierunku? Czy jest to interpretacja poprawna?

Wystawa ma charakter retrospektywny, pokazane są obrazy z różnych okresów. Wydaje się, że są one najbardziej zbliżone do nurtu abstrakcyjno-ekspresyjnego polskiego malarstwa współczesnego, że artysta poszukuje wśród takich twórców jak właśnie Rajmund Ziemski, Jan Cybis, Artur Nacht-Samborski swego ja. Także dlatego, szczególnie w obrazach powstałych w ostatnim okresie zrezygnował z odtwarzania przedmiotów na rzecz jednej z odmian abstrakcji, tworząc nową naturę, własną, sobie tylko właściwą.
Jego malarstwo afiguralne, odprzedmiotowione jest jednak w odbiorze trudniejsze, zawiera za to ogromne możliwości interpretacyjne, daje więc widzowi bardzo dużo satysfakcji. Nie zabiega on o tani poklask, nie zamierza iść na żaden kompromis z własnym dążeniem, pragnie być sobą, szuka własnej drogi. Jest przekonany, że „lot cudzymi skrzydłami” skazany jest w sztuce na niepowodzenie, natomiast dążenie, by zostawić ślad po sobie jedyny i niepowtarzalny – to na pewno cząstka boskości, gdyż od najdawniejszych czasów „sztuka to szczęście”.

Są to cytaty zaczerpnięte z „Dzienników” Stefana Żeromskiego. Przedstawiają marzenia przygotowującego się niezwykle pracowicie do zawodu literata, pisarza, który pragnął „wrócić do Kielc człowiekiem wielkim (…) ozłocić te mury blaskiem swego imienia”. Sądził, że jedynie życie twórcze ma sens, każde inne – jest wegetacją / „Ja chcę żyć, nie wegetować”/. Podobne opinie „Dzienników” wydają się w odniesieniu do Wojciecha Cieśniewskiego zasadne, gdyż jest on absolwentem właśnie Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Działdowie. W czasie pobytu w szkole spotkał się z pogłębioną analizą literackiej biografii i twórczości pisarza. Jest to jednak poniekąd powód formalny. Istotne podobieństwa dotyczą pracowitości, uporu w dążeniu do celu. Przy okazji jednej ze swoich wystaw napisał: „Trzeba być pazernym na sztukę, trzeba być zawziętym, zaciętym. Trzeba chcieć”. I ta pazerność, jakaś pasja budząca szacunek, ogromna pracowitość, niepokój twórczy przypominają młodego Żeromskiego i jego dążenie do sławy. Praca i talent były zawsze podstawowym źródłem sukcesu artystycznego. Należy pamiętać i o tym też pisał Żeromski w „Dziennikach”, że ilość miejsca w historii sztuki jest ograniczona, starcza go jedynie dla najlepszych. Istotnym powodem przytoczonych porównań jest także próba zachęcenia twórcy omawianych obrazów do uważnej lektury „Dzienników”.

Bardziej szczegółowy opis obrazów prezentowanych na wystawie byłby być może nie na miejscu, gdyż jest to materia będąca w stadium tworzenia się, precyzowania. Są to zapewne juwenilia, dalsza twórczość może być inna, bliskie twórcy idee i wartości mogą ulec pogłębieniu. Napisał on przed dwoma laty, że „ trzeba chcieć, nawet jeśli się jeszcze nie ma dokładnie sprecyzowanych myśli”. Istotnie, jak już podkreślono, poszukuje on niezwykle pracowicie credo swego malarstwa, jakiejś idei nadrzędnej, porządkującej i objaśniającej jego istotę, kierunek poszukiwań oraz odpowiadającą tym zamierzeniom formę plastyczną.

Z prezentowanych obrazów widać jak na dłoni, że poszukuje odpowiedzi na bardzo wiele trudnych pytań, może zbyt wiele i dlatego ma pewne problemy ze znalezieniem odpowiedzi, która by go w pełni satysfakcjonowała. Przedstawić siebie, swoją wrażliwość, niepowtarzalność, swoje miejsce w świecie w sposób sugestywny i maksymalnie prosty – to marzenie tysięcy artystów. Niektórym udało się je zrealizować. Oto niektóre pytania młodego twórcy: „czy język natury jest językiem, którym najpełniej i najprościej można określić coś tak trudnego jak indywidualność jednego człowieka? Jeśli nie, to jakie istnieją inne środki wyrazu, jaki inny język?” A ponadto: „Jaki ma sens malowanie? Czy jest ono środkiem czy celem? Jeśli środkiem to do czego? Co to bliżej znaczy, że „trzeba być człowiekiem, aby być malarzem?” Czy moje widzenie człowieka i świata jest już wystarczająco odkrywcze, tak w zakresie treści jak i formy, by nie być posądzonym o powielanie, o banał tak mi psychicznie obcy? Dla jakiego odbiorcy maluje swoje obrazy?”
Przytoczone pobieżnie pytania pokazują niezwykle pracowite poszukiwanie własnej, jedynej, niepowtarzalnej drogi prowadzącej do zaprogramowanego przez artystę celu. Toruje ją sobie pracą i talentem. Jedno z przysłów mówi, że kiedy chęci dobre, to i droga krótka. Oglądając obrazy, warto zwrócić uwagę na podobne dążenia, pytania i plastyczną odpowiedź przynajmniej na niektóre z nich. Będzie to odpowiedź na dziś. Jutro zarówno pytania jak i odpowiedzi na nie mogą być inne.
W sumie mamy do czynienia z bardzo ciekawą indywidualnością, która wciąż się kształtuje, czyli z zapowiadającym się być może wybitnym artystą. Jednak na sukces artystyczny mają wpływ nie tylko talent, pracowitość, cierpliwość, wytrwałość, upór w dążeniu do celu, ale niekiedy także pieniądze. Gdyby młodemu twórcy udało się znaleźć sponsora lub sponsorów, wówczas jego droga do celu mogłaby być znacznie krótsza.

Z życia szkoły 1992