Centrum Kształcenia Ustawicznego jako organiczna część Działdowskiej Agencji Rozwoju powstało w 1995 r. Istnieje więc 20 lat z okładem. W tym czasie osiągnęło mnóstwo sukcesów. Jednym z jego osiągnięć było zorganizowanie ośrodków edukacyjnych kilku wyższych uczelni. Dzięki nim działdowianie, mieszkańcy okolicznych miejscowości mogli kończyć studia wyższe, licencjackie, podyplomowe w formie zaocznej. Zdobywanie wiedzy na miejscu było tańsze, wygodniejsze, odpadły bowiem koszty przejazdów, noclegów i inne utrudnienia. Do nich przyjeżdżali wykładowcy Akademii Rolniczo-Technicznej z Olsztyna, Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego również z Olsztyna czy ostatnio Wyższej Szkoły Gospodarki z Bydgoszczy. Studenci olsztyńskiej Akademii zdobywali wiedzę na wydziale zarządzania i marketingu, Uniwersytetu na wydziałach: zarządzanie i administracja oraz prawo i administracja, a w Wyższej Szkole Gospodarki na kierunkach: administracja i zarządzanie przedsiębiorstw, logistyka i ekonomika transportu.
Warto pamiętać, że w czasie gdy Polska była krajem satelickim, zależnym od imperium sowieckiego tysiące rodaków traktowało ją jako swoją ojczyznę i broniło nie tylko jej tożsamości narodowej, ale wykonywało również nawet drobne prace, które służyły jednak wspólnemu dobru. W Działdowie powstało wówczas kilka obiektów zbudowanych w czynie społecznym lub „na dziko". Organizatorom i wykonawcom podobnych przedsięwzięć bliska była idea pracy organicznej, wspieranie lub tworzenie tego, co było możliwe do realizacji w trudnym czasie.
W piątek 10.04.2015 r. została otwarta przy ulicy Grunwaldzkiej 7 wystawa obrazów Andrzeja Walaska pod mylącym nieco tytułem „Wiosna”, gdyż nie pokazano na niej płócien przedstawiających motywy czy kolory wiosenne, a jedynie prace, które powstały między ostatnią jesienią a wiosną bieżącego roku. Jest ich w sumie 49. W stosunku do poprzedniej wystawy z 2010 r., która nosiła tytuł „Przeprowadzka”, jest znacznie skromniejsza. Tamta miała charakter przekrojowy, prezentowano na niej także obrazy powstałe w Pracowni „Młyn”. Po przejęciu młyna przez właścicielkę trzeba się było stamtąd „przeprowadzić”.
Strona 2 z 4